Zostajemy w domach, czytamy bardziej, bądź mniej wiarygodne informacje, oglądamy telewizję, obawiamy się o swoją przyszłość, zdrowie, pracę i głośno o tym dyskutujemy… bo sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Siłą rzeczy, nasze dziecko jest uczestnikiem tych wszystkich zdarzeń i pojmuje wszystko na swój dziecięcy sposób. Nie do końca wszystko rozumie, ale czuje unoszące się wokół emocje. Stara się wykonywać to, o co prosimy, myje ręce, zjada przygotowane posiłki, witaminy. Jeśli jednak w jego głowie do głosu dojdzie silny niepokój, nie będzie mogło swobodnie bawić się, pracować, spać, dopóki nie upora się z wewnętrznymi obawami.
Spróbujmy pomóc dziecku poradzić sobie z uczuciem ogarniającego go lęku. Kiedyś słyszałam radę dla osoby udającej się w podróż samolotem: „Gdyby były turbulencje albo inne przygody, patrz, co robią stewardessy. Jeśli są spokojne, to znaczy, że wszystko OK”. W intuicyjny sposób podobną zasadę stosują dzieci. Patrzą, jak w trudnych sytuacjach reagują rodzice (albo ich opiekunowie). Jeśli rodzic ma nadzieję na przyszłość, dziecko odczytuje to jako pewną ostoję i ma poczucie bezpieczeństwa. Dociera do niego komunikat: „Jestem spokojny, więc i tobie nic nie grozi”.
W tym trudnym, dłużącym się czasie warto sięgnąć po bajki dziadków, których bohaterowie zmagali się z trudnościami, mieli kłopoty, znajdowali się w opałach, ale zawsze, bez względu na to, co by się nie działo, wszystko dobrze się kończyło. Jeśli rodzic opowiada baśń, to jakby mówił: „Faktycznie, czasami przechodzimy przez trudności, ale to normalne, wszystko dobrze się skończy”. Nie bagatelizujmy lęku dziecka, starajmy się o nim rozmawiać i znaleźć sposób na jego ukojenie.
Jak wspierać dziecko podczas epidemii koronawirusa, znajdziecie Państwo na poniższej stronie:
Życzę spokoju i wytrwałości, a podczas nadchodzących Świąt Wielkanocnych wielu dobrych, rodzinnych relacji.
Renata Glajcar- pedagog szkolny